poniedziałek, 2 września 2013

kosmicne wakacie

                                 



                                                             kosmicny hotel

Kilka wariaty
 

Zaprojektuj misje na Marsa i wygraj 10 tys. dolarów

The Mars Society logo
Dział: Fizyka, Kosmos, Nowe technologie, różne dziedziny
Zaprojektowanie prostej, taniej i bezpiecznej dwuosobowej misji na Marsa, to wyzwanie dla młodych inżynierów z całego świata. Misja ma wyruszyć w styczniu 2018 r., a zgłoszenia można przesyłać do 15 marca 2015 roku. Na najlepszy zespół czeka 10 tys. dolarów.
Dwuosobowa misja kosmiczna Inspiration Mars Foundation ma wystartować w styczniu 2018 r. W połowie sierpnia amerykański milioner i pierwszy kosmiczny turysta - Dennisa Tito, podczas międzynarodowej konwencji The Mars Society, ogłosił konkurs, w którym uniwersyteckie zespoły inżynierskie z całego świata mogą opracować koncepcję dwuosobowej misji kosmicznej.
"Większość składu każdej z drużyn powinni stanowić studenci. To oni muszą przewodniczyć oraz wykonywać i prezentować wszystkie materiały konkursowe. W drużynach mile widziani są również absolwenci, profesorowie i inni pracownicy uczelni. Projekty można składać do 15 marca 2014 roku" - informuje organizacja The Mars Society.
Misje będą oceniane w czterech kategoriach: budżet, jakość techniczna projektu, prostota oraz harmonogram. Dziesięć najlepszych drużyn otrzyma zaproszenie do Centrum Badawczego NASA im. Josepha Amesa. Zespoły przedstawią swoje koncepcje przed panelem sześciu sędziów. Wszystkie propozycje zostaną opublikowane. Fundacja Inspiration Mars będzie mogła korzystać z zawartych w nich pomysłów, ale nie będzie miała do nich wyłącznych praw.
Zwycięska ekipa otrzyma czek na 10 tys. dolarów oraz całkowicie opłacony wyjazd na Międzynarodową Konwencję Mars Society w 2014 roku. Miejsca od drugiego do piątego będą honorowane nagrodami w wysokości od 1-5 tysięcy dolarów.
"Inicjatywa Dennisa Tito, to wielka szansa także dla młodych, polskich inżynierów. Udział w tym prestiżowym konkursie może otworzyć drzwi do międzynarodowej kariery" - mówi europejski koordynator The Mars Society Łukasz Wilczyński. "Po sukcesach łazików marsjańskich, jestem pewny, że polscy studenci mogą też z powodzeniem zaprojektować misję na Marsa, która powalczy o główną nagrodę" - dodaje.
Zakłada się, że szacowane na ponad miliard dolarów koszty marsjańskiej podróży pokryją prywatni darczyńcy i sponsorzy. Z uwagi na wymaganą dla misji najkorzystniejszą pozycję Ziemi względem Marsa statek powinien wystartować 5 stycznia 2018 roku lub w ciągu następnych kilku dni. Podobne ustawienie obu planet powtórzy się dopiero w 2031 roku. Po 228 dniach lotu statek minąłby Czerwoną Planetę w odległości około 250 kilometrów i nie zmieniając swej dotychczasowej orbity po dalszych 273 dniach powróciłby na Ziemię. Cały lot trwałby w ten sposób 501 dni.
Przestrzeń życiową dwuosobowej załodze zapewni wynosząca około 600 stóp sześciennych (17 metrów sześciennych) kubatura projektowanego statku. Astronauci przebywaliby długie miesiące w jego ciasnym wnętrzu, narażeni na zanik mięśni i nudę, jednak głównym niebezpieczeństwem byłoby kosmiczne promieniowanie jonizujące. Jak donosił w marcu br. "New Scientist" zabezpieczyć przed nim miałaby osłona z wody, żywności i odchodów. Taką technologię opracowała już wcześniej NASA, łącząc w projekcie Water Walls systemy podtrzymywania życia oraz usuwania odpadów z osłoną antyradiacyjną. (PAP)



Taksówka na orbitę2009.05.24
Amerykańska firma przyjmuje zapisy na suborbitalne przejażdżki na przednim siedzeniu, tuż obok pilota. Cena takiej wycieczki, oferowanej przez firmę Xcor Aerospace, to 95 tysięcy dolarów. Drogo, owszem, ale i tak dwa razy taniej niż u konkurencji - firma Virgin Galactic sprzedaje bilety na suborbitalne loty po 200 tysięcy dolarów.
O indywidualnych i grupowych wycieczkach w kosmos pisaliśmy już w artykule „Zrób sobie wycieczkę w kosmos”, zamieszczonym wASTROMAN Magazine 29 stycznia 2008 roku.

Statek kosmiczny skonstruowany w laboratoriach firmy Virgin Galactic, której właścicielem jest Richard Branson, ma regularnie wozić turystów w tzw. loty suborbitalne - na wysokość 100 km, bez wchodzenia na orbitę okołoziemską.
SpaceShipTwo może zabrać na pokład 8 osób - 6 "turystów" i 2 członków załogi. Pasażerowie będą mogli podziwiać Ziemię przez 15 okien umieszczonych w ścianach, podłodze oraz na dachu statku. Główną atrakcją pięciominutowego lotu będzie doświadczenie stanu nieważkości.

Pełny tekst artykułu jest pod adresem

http://www.astroman.com.pl/index.php?mod=magazine&a=read&id=315

Dzisiaj kontynuujemy ten wątek.

Amerykańska firma przyjmuje zapisy na suborbitalne przejażdżki na przednim siedzeniu, tuż obok pilota.
Cena takiej wycieczki, oferowanej przez firmę Xcor Aerospace, to 95 tysięcy dolarów. Drogo, owszem, ale i tak dwa razy taniej niż u konkurencji – firma Virgin Galactic sprzedaje bilety na suborbitalne loty po 200 tysięcy dolarów.

I choć obie firmy rozpoczną regularne loty dopiero za kilka lat, nie mają kłopotów ze znalezieniem chętnych, gotowych wykupić kosztowną rezerwację.
Virgin Galactic przyjęła już zaliczki od dwustu osób.
Firma Xcor znalazła dopiero 20 chętnych, ale twierdzi, że teraz przedsprzedaż biletów ruszy z kopyta. Zatrudniła bowiem nie lada specjalistę: Julesa Klara. To guru amerykańskiej branży turystycznej. Na początku lat sześćdziesiątych jako pierwszy zaoferował obywatelom tanie wycieczki po Europie. To za jego sprawą autokary pełne Amerykanów zalały stary kontynent. Potem sprzedawał luksusowe wycieczki w najbardziej egzotyczne miejsca świata. Dzięki niemu bogaci kowboje mogli odetchnąć od teksańskich upałów np. w Arktyce.
Teraz Jules Klar współorganizuje wycieczki kosmiczne.

Oczywiście Klar i firma Xcor kierują swoją ofertę nie tylko do obywateli USA.
Nikt nie pyta klientów o obywatelstwo, liczy się tylko zasobność portfela.
Pierwszym śmiałkiem, który kupił bilet od Klara, jest Duńczyk Per Wimmer, finansista i łowca przygód.
Ostatecznym celem Wimmera jest zatknięcie duńskiej flagi na Księżycu, ale ponieważ na razie nie ma na to szans, zdecydował się na lot suborbitalny.
Cieszy się, że będzie pierwszym Duńczykiem, który doleci tak wysoko.


Trwaj chwilo, jesteś piękna 

Wimmer kupił bilet w kosmos od firmy Xcor, bo chce polecieć w kosmos na przednim fotelu, oglądać kosmos i Ziemię przez wielką przednią szybę.
Lot wehikułem Virgin Galactic nie daje takiej możliwości.
Choć obie firmy oferują eskapady suborbitalne, to są to bardzo różne wycieczki zupełnie innymi pojazdami.
Wehikuł firmy Xcor, który nosi nazwę Lynx, jest dwuosobowym małym samolocikiem ze śmiesznym kaczym dziobem. Mieszczą się w nim tylko dwie osoby.

Lynx
 lata na wysokość 61 km – z tej wysokości widać już wyraźnie, że Ziemia jest kulą, widać cienki niebieski pasek atmosfery i bezkres czarnego kosmosu. Widać tym wyraźniej, że, jak wspomniano, pasażer pojazdu siedzi z przodu i obserwuje wszystko przez wielką przednią szybę.
Cała wycieczka Lynksem ma trwać tylko pół godziny, w tym około minuty nieważkości (wychodzi półtora tysiąca dolarów za sekundę bez grawitacji).
W cenę biletu jest wliczony także pięciodniowy pobyt w luksusowym hotelu na pustyni Mojave w Kalifornii, gdzie śmiałek przygotowuje się do lotu, a potem odpoczywa po nim.

Loty statkiem SpaceShipTwo firmy Virgin Galactic będą nieco inne.
SpaceShipTwo ma być większy: pomieści się w nim sześciu pasażerów i dwóch pilotów. Będzie osiągał pułap 110 km.
Widok z tej wysokości będzie niesamowity – choć pasażerowie będą mogli podziwiać go jedynie przez niewielkie, czterdziestocentymetrowe okienka boczne i trzydziestocentymetrowe okienka w suficie.
Turyści spędzą w stanie nieważkości prawie 6 minut.


Rakiety w górę, ceny w dół


Pierwszy turysta statkiem SpaceShipOne poleci za rok.
Statkiem Lynx za dwa lub trzy lata.
I choć firma Xcor ze swoim Lynksem wchodzi na rynek później niż Virgin Galactic, to statek Lynx również uznać trzeba za kamień milowy w rozwoju turystyki kosmicznej. Wraz z nim w sektorze tym pojawia się konkurencja, która doprowadzi do dalszego spadku cen biletów na orbitę.

Firma Xcor ma zupełnie inne podejście do biznesu niż Virgin Galactic.
Zatrudniła specjalistę od taniej turystyki i widać, że ich cel jest jeden: zabrać na suborbitalną wycieczkę jak najwięcej ludzi.
Xcor zapowiada, że zamierzają wypuszczać swój pojazd w przestworza najczęściej jak się da, prawdopodobnie cztery razy dziennie.
Na naszych oczach rodzi się zjawisko turystyki kosmicznej: może jeszcze nie masowej, ale już nie ściśle elitarnej.

Teraz, gdy prywatna osoba chciałaby polecieć w kosmos, musiałaby wydać 20 milionów dolarów - tyle kosztują sprzedawane przez Rosjan wycieczki na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Za rok wystarczy 200 tysięcy, za dwa lata 95 tysięcy dolarów. I ceny nadal będą spadać, bo do gry zamierzają się włączyć kolejni konkurenci.


Windą do nieba 

Na 2010 lub 2011 rok zapowiada rozpoczęcie regularnych lotów w kosmos firma Rocketplane Global.
Jej pojazd, który ma nosić nazwę XP, zabierze za jednym razem na podniebną wycieczkę pięciu pasażerów. Będzie miał małe okienka do podziwiania widoków.

Osiągać ma pułap 110 km, podróżny będzie mógł doświadczyć trzech do czterech minut nieważkości.
Cena lotu dla pojedynczej osoby to 250 tysięcy dolarów.

Firma jednak nie nastawia się wyłącznie na klientów indywidualnych. Chce czarterować swój pojazd firmom, które chciałyby w ten sposób zwrócić na siebie powszechną uwagę. Jak donosi portal The Space Review, chęć tego typu współpracy zgłosił już np. Microsoft. Z kolei indyjska telewizja Bindass jest zainteresowana wysłaniem na wycieczkę pojazdem XP bohaterów swojego reality show.

Rocketplane Global podpisała też porozumienie z japońską firmą First Adventure, która zamierza organizować orbitalne śluby.
Cena takiej ceremonii: 2,3 miliona dolarów. Nie jest to mało, ale na pewno znajdą się chętni – welon przy braku grawitacji musi powiewać rzeczywiście pięknie.

Kolejny kosmiczny konkurent, o którym warto wspomnieć, to firmaArmadillo Aerospace – choć trzeba przyznać, że jej pomysł orbitalnego pojazdu wygląda raczej na wytwór fantazji któregoś z pionierów science fiction niż na projekt współczesnego inżyniera.
Wehikuł ten jest nazywany potocznie sześciopakiem: bo ma sześć silników. Na nich ma być umieszczona duża sfera dla jednego lub dwóch pasażerów.
Pilot jest niepotrzebny, pojazdem sterowano by z Ziemi.
Wehikuł miałby wystartować pionowo, dolecieć na wysokość stu kilometrów, a następnie pionowo wylądować.
Bez wątpienia taka wycieczka na orbitę i z powrotem w przezroczystej kuli byłaby dla śmiałka niezapomnianym przeżyciem.
Idealny prezent dla bohatera wieczoru kawalerskiego, na dzień przed orbitalnym ślubem.


Nocleg pod gwiazdami 

Po orbitalnym ślubie przyjdzie czas na orbitalny miesiąc miodowy: taka atrakcja może być możliwa już za pięć lat.
Nie jest tajemnicą, że prywatne stacje kosmiczne zamierza budować amerykański potentat sektora turystycznego Robert Bigelow.

Inwestor wysłał już w kosmos dwa nadmuchiwane moduły (Genesis I iGenesis II), które stanowią modele planowanych stacji.
Moduły sprawują się w kosmosie świetnie.

W roku 2012 ma być gotowa większa stacja o nazwie Sundancer (też nadmuchiwana), zdolna pomieścić trzy osoby.
Rok później na orbitę ma trafić stacja BA-330, dwa razy większa od poprzednich.
Będzie miała 330 metrów sześciennych objętości.

Plan przewiduje, że dwa moduły BA-330 i jeden Sundancer utworzą na orbicie duży kompleks.
Sam Robert Bigelow nie lubi, gdy planowane przez niego orbitery nazywane są kosmicznymi hotelami.
Twierdzi, że to więcej niż hotele – to przestrzeń na orbicie do wynajęcia.
Będzie tam można polecieć nie tylko w celach wypoczynkowych (koszt: około 8 milionów dolarów za tygodniowy pobyt), ale też w różnych innych.
Będą więc na stacji BA-330 mogli prowadzić badania naukowcy.
Można też sobie np. wyobrazić koncert rockowy w orbitującej stacji.
W 1968 roku zespół Jefferson Airplane, a potem The Beatles wzbudzili sensację koncertami na dachu.
Czas na koncerty orbitalne, w stanie nieważkości, dla całej planety w dole.


Łukasz Kaniewski 
06.05.2009

Foto: Bigelow Aerospace, Matthew Ross,
Rocket Racing League, Mike Massee,
Xcor, Rocketplane Global, Virgin Galactic


http://www.focus.pl/technika/zobacz/publikacje/taksowka-na-orbite/nc/1/ 


Mondial Assistance Group* oraz Międzynarodowy Związek Transportu Kosmicznego - partnerami w branży turystyki kosmicznej

Tagi:  |  | 
Mondial Assistance Group będzie towarzyszyć osobom podróżującym w przestrzeń kosmiczną przed lotem, w trakcie lotu oraz po nim, oferując dopasowane do potrzeb klienta ubezpieczenie podróży kosmicznych.istock_000013304337large
Mondial Assistance Group, światowy lider w ubezpieczeniach turystycznych i rozwiązaniach assistance, oraz Międzynarodowy Związek Transportu Kosmicznego (ISTA) podpisały jedyną w swoim rodzaju umowę partnerską w związku z przewidywanym rozwojem branży turystyki kosmicznej i komercyjnych lotów kosmicznych. Obydwaj partnerzy obejmują swoimi usługami okres przed lotem w przestrzeń kosmiczną, w trakcie lotu oraz po nim, w celu zagwarantowania, żeby ta niezwykła wyprawa galaktyczna była doświadczeniem bezpiecznym, radosnym i bezproblemowym zarówno dla samych podróżujących, jak i ichrodzin. Virgin Galactic niedawno podała informację, że pierwszy komercyjny lot kosmiczny jest zaplanowany na październik 2012 roku.
W następnych kilku miesiącach Mondial Assistance Group zacznie kontaktować się z liniami oferującymi loty kosmiczne, naukowcami badającymi przestrzeń kosmiczną, pracownikami biur podróży, osobami podróżującymi w kosmos oraz organizacjami konsumenckimi. Po raz pierwszy w historii w branży kosmicznej oferowane będą ubezpieczenia tego typu misji. Firmy ubezpieczeniowe oraz branża kosmiczna nigdy wcześniej nie zawierały żadnego wspólnego porozumienia dotyczącego ubezpieczeń komercyjnych suborbitalnych lotów kosmicznych. - ISTA zamierza zbliżyć do siebie branżę kosmiczną oraz jej użytkowników. Po raz pierwszy zarówno osoby podróżujące w kosmos jak i obsługa lotów kosmicznych będą mogły uzyskać ochronę ubezpieczeniową - mówi dyrektor generalny ISTA, Ronald Heister.
Nowa generacja
- Obecnie zapewniamy ochronę ubezpieczeniową ponad 30 milionom ludzi na całym świecie - mówi Erick Morazin, dyrektor działu Global Accounts w Mondial Assistance Group. - W Mondial Assistance Group turystykę kosmiczną postrzegamy jako nowy rynek dla turystów następnej generacji. Nasza współpraca z firmą Międzynarodowy Związek Transportu Kosmicznego (ISTA) jest dowodem naszego wsparcia dla branży turystyki kosmicznej oraz zainteresowania nią - dodaje.
Ubezpieczenie turystyczne
Mondial Assistance Group, we współpracy z ISTA, obecnie przygotowuje pełen pakiet ubezpieczeń dla turystów kosmicznych, naukowców pracujących w kosmosie oraz rejsowych samolotów kosmicznych takich jak Virgin Galactic, Xcor oraz SpaceLinq. Współpraca obejmuje również pomoc medyczną, a także porady eksperckie i usługi indywidualne dla osób podróżujących w kosmos. Mondial Assistance Group zamierza towarzyszyć takim osobom oraz ich rodzinom w całym procesie: od przygotowań do podróży aż do powrotu do domu. - Przestrzeń kosmiczna to zdecydowanie nasz nowy cel. Jesteśmy gotowi na ten olbrzymi krok do przodu, aby zagwarantować przyszłym klientom odbywającym podróż kosmiczną spokój ducha oraz pomyślność - tłumaczy Erick Morazin.
Obecność na całym świecie
Naszym celem jest zaspokojenie potrzeb tej nowo powstałej branży w zakresie usług doradczych i wsparcia w skali globalnej. Zabieranie pasażerów, towarów oraz ładunku użytecznego w przestrzeń kosmiczną będzie wymagało ustanowienia i wprowadzenia w życie nowych praw i przepisów, jak również praktyk dotyczących badań, marketingu oraz komunikacji. Jesteśmy zaszczyceni, że możemy wejść w tę nową erę turystyki we współpracy z Mondial Assistance Group. Dzięki połączeniu specjalistycznej wiedzy i doświadczenia naszych firm będziemy w stanie zaoferować szeroki wachlarz profesjonalnych usług dla wszystkich zainteresowanych osób podróżujących w kosmos, naukowców, organizacji, ich członków oraz organów zarządzających - powiedział w Hadze Taras Ploshchansky, dyrektor ds. prawnych w siedzibie głównej ISTA.
Odznaczenia ISTA
Prezentacja komercyjnego lotu kosmicznego oraz uroczysty lunch inauguracyjny odbył się 14 listopada w budynku Spherium Space Trade Center w Hadze. W uroczystości udział wziął zarówno Erick Morazin, jak i Taras Ploshchansky. W trakcie uroczystości, Sir Richard Branson z Virgin Galactic, Viktor Vekselberg, dyrektor rosyjskiej Fundacji Skołkowo oraz światowej sławy rosyjski kosmonauta dr. Siergiej Żukow otrzymali pierwsze odznaczenia ISTA w uznaniu ich znamienitych i pionierskich osiągnięć w dziedzinie komercyjnego transportu kosmicznego i innowacji w tym zakresie.
Partnerstwo Mondial Assistance Group i ISTA
Ponadto w trakcie tej uroczystości Erick Morazin ogłosił publicznie partnerstwo Mondial Assistance Group i Międzynarodowy Związek Transportu Kosmicznego oraz przedstawił pewne aspekty obecnie przygotowywanych ubezpieczeń podróży kosmicznych i rozwiązań assistance.

       

Sprzedany jest pierwszy bilet na podróż kosmiczną dokoła Księżyca na pokładzie rosyjskiego statku „Sojuz”

13.05.2011, 18:44
DrukujPoleć znajomemuDodaj do bloga
© ru.wikipedia.org
© ru.wikipedia.org

Rosyjska korporacja rakietowo-kosmiczna „Energija” i amerykańska spółka „Space Adventures”, która zajmuje się organizacją lotów kosmicznych dla osób prywatnych, osiągnęły porozumienie w sprawie wyposażenia statku „Sojuz” w dodatkowy moduł mieszkalny dla podróży kosmicznej dokoła Księżyca.

     Wiceprzewodniczący zarządu spółki „Space Adventures” Riczard Gerriot jest jednym z pierwszych turystów kosmicznych, który odwiedził międzynarodową stację kosmiczną. W 2008 roku dostarczył go tam rosyjski „Sojuz”. Statek spodobał się mu. Jednakże wyposażenie go w dodatkowy moduł, zdaniem Gerriota, „uczyni, że lot będzie jeszcze bardziej przyjemny”. Spółka amerykańska już sprzedała jeden z dwóch biletów na pierwszą wyprawę kosmiczną dokoła Księżyca, zaplanowaną na 2015 rok. Koszty takiego lotu wynoszą blisko 150 milionów dolarów.
     Wcześniej, dzięki wysiłkom spółki „Space Adventures” na pokładzie międzynarodowej stacji kosmicznej podróżowali jako turyści Amerykanie Dennis Tito, Anjusza Ansari, Czarlz Simoni, Gregori Olsen i Riczard Gerriot, Południowoafrykańczyk Mark Szattłwort i Kanadyjczyk Gi Laliberte.
     Statek „Sojusz” posiada trzy miejsca, jedno z którym ma zajmować dowódca – czyli doświadczony kosmonauta. Pozostałe dwa miejsca są przeznaczone dla turystów. Zapewnia się im szansę zobaczenia tej strony księżyca, która jest odwrócona od Ziemi i którą dotychczas widziało tylko 24 astronautów amerykańskich, uczestniczących w programie NASA „Apollo”.
     Projekt lotu dokoła Księżyca przewiduje opracowanie całego pakietu dodatkowych urządzeń nowego systemu, - powiedział dyrektor generalny rosyjskiej spółki „Orbitalnyje technologii” Siergiej Kostenko.                 
     “Jest to zmodyfikowany statek „Sojuz” wyposażony w dodatkowy przedział mieszkalny. Blok do rozpędzania statku DM będzie nadawać całemu systemowi niezbędnej drugiej prędkości kosmicznej. Czas podróży obejmować będzie około 6 czy 7 dni. Czyli w przybliżeniu jest to trzy doby lotu do Księżyca i trzy doby lotu z powrotem. Przedział mieszkalny o objętości około 8 metrów sześciennych będzie zapewniać wystarczająco komfortowe warunki – powiedzmy tak – dla takiej podróży. Wypada powiedzieć parę słów o tym, jak będzie dokonywane umieszczenie zespołu na orbicie. Blok do rozpędzania DM-3 i przedział mieszkalny będą wyprowadzane na orbitę na pokładzie rakiety nośnej „Proton”, przycumują tam do statku „Sojuz”; „Sojuz” zostanie umieszczony na orbicie nieco wcześniej. Po tym taki zespół z tych modułów będzie odbywać podróż dokoła Księżyca i wracać na Ziemię.”
     Równocześnie z pierwszym statkiem zaplanowano wystrzelenie na orbitę statku bezzałogowego do pompowania. Paliwo z jego pojemników pozwoli „Sojuzowi” na wykonanie niepełnej pętli dokoła Ziemi, na przejście na orbitę elipsową, aby oblecieć dokoła Księżyca, a potem wrócić na naszą planetę.

  

Mocarstwo nie z tej Ziemi


Rosja zamierza zostać liderem nowego wyścigu kosmicznego. Cele: Księżyc i Mars.




– Będziemy rozwijać technologię rakietową dla załogowych lotów na Księżyc i Marsa – zadeklarował wicepremier Rosji Dmitrij Rogozin, odpowiedzialny za rosyjski przemysł wojskowy i kosmiczny. – Opracujemy nową rakietę nośną o ładowności od 130 do 180 ton, a także potężne pojazdy międzyplanetarne.

Stacja kosmiczna na Księżycu będzie służyła jako baza dla dalszych wypraw ródło: / fot. EAST NEWS


Rosyjski program kosmiczny obejmować będzie też opracowanie robotów do badań Księżyca, jak również zbudowanie stałej bazy na Srebrnym Globie. Prawdopodobnie pojazdy kosmiczne z nowej rodziny będą przystosowane do lądowania w oceanie po powrocie na Ziemię.

Prezydent Putin obiecał wsparcie programu kosmicznego sumą co najmniej 50 mld dolarów w latach 2013–2020.

Po ponad dwóch dekadach od upadku ZSRR Rosja chce wrócić do wyścigu kosmicznego. Ale tym razem przeciwnikami są nie tylko Amerykanie, ale także Unia Europejska, Chińczycy i 
Japończycy oraz firmy prywatne.

Pewnie dlatego priorytetem Rosji w eksploracji przestrzeni kosmicznej w najbliższych dekadach będzie podbój Księżyca, a w przyszłości innych obiektów Układu Słonecznego.

– Odkryliśmy własny kierunek, naszą niszę – powiedział Lew Zielionyj, dyrektor Instytutu Badań Kosmicznych Rosyjskiej Akademii Nauk, na konferencji prasowej w Moskwie. – Związek Radziecki miał znakomite doświadczenie w lądowaniu sond bezzałogowych na ciałach niebieskich, chcemy do tego powrócić. Mieliśmy dwa księżycowe łaziki, jak również szereg sond na Wenus. Ich osiągnięcia nie zostały powtórzone przez dzisiejszą Rosję.
 
Łuna 9 to pierwsza sonda, która miękko wylądowała na Księżycu w lutym 1966 roku / Źródło: EAST NEWS
 

Spór o Europę

Zielionyj ma na myśli pierwsze automatyczne pojazdy wysłane w kosmos – Łunochod 1 i 2. Choć z czterech zbudowanych jedynie dwa dotarły do Księżyca, były inspiracją dla innych robotów na kołach, takich choćby jak pracujący dzisiaj na Marsie łazik Opportunity.

Zanim pierwsza rosyjska załoga dotrze na Księżyc, polecą tam automaty. Planowane misje – prawdopodobnie z nostalgii za czasami świetności – otrzymają nazwy radzieckich sond Łuna.

– Nazwa planowanej sondy Łuna-Glob-1 zostanie zmieniona na Łuna-25, aby zaakcentować ciągłość z czasami radzieckich misji księżycowych od Łuny 1 do Łuny 24 – powiedział Zielionyj.

Na 2014 rok planowany jest start sondy Łuna-Resurs, która zbada powierzchnię Srebrnego Globu w okolicy bieguna południowego. Rok później w stronę Księżyca wyruszy Łuna-Glob-1 (Łuna 25), która będzie obserwować naturalnego satelitę Ziemi z orbity, a powierzchnię zbada w okolicach bieguna północnego. Głównym celem poszukiwań obu sond będzie woda.

Po roku 2020 wyruszą na Srebrny Glob dwa łaziki Łunochod 3 i Łunochod 4, które będą zbierały próbki księżycowego gruntu. W 2023 r. wysłana zostanie kolejna sonda – Łuna-Grunt, która zabierze z powrotem na Ziemię urobek zebrany przez łunochody.

Od 2022 roku rosyjscy specjaliści będą wybierali obszar, na którym powstanie przyszła baza załogowa. Wybór dokonany zostanie na podstawie badań łunochodów i wyników poprzednich misji. Lokalizacja bazy na Srebrnym Globie ma być ostatecznie zatwierdzona w roku 2026.

– Budowanie bazy na Księżycu do lotów na Marsa może się rozpocząć w roku 2030 – uważa Władimir Popowkin, szef rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos. – Stacja będzie pełniła funkcję bazy wypadowej do dalszych wypraw. Księżyc jest doskonałym miejscem na kosmodrom. To duży obiekt kosmiczny, na którym może być zmagazynowane wszelkie konieczne wyposażenie.

– Następnym przystankiem dla załogowych lotów kosmicznych będzie Mars – dodał Oleg Korabliow, który kieruje działem planetologii w Instytucie Badań Kosmicznych.

Program badania Marsa Rosja realizować będzie równolegle z przygotowaniami do budowy bazy na Księżycu. W latach 2016–2018 wspólnie z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) wysłane zostaną dwie sondy ExoMars. Pierwsza będzie składała się z orbitera i lądownika. Druga zawiezie na Czerwoną Planetę dwa łaziki, jeden europejski, drugi rosyjski.

Być może w 2018 r. wysłana zostanie sonda Fobos-Grunt-2, która ma dotrzeć do Fobosa, jednego z marsjańskich księżyców, pobrać tam próbki regolitu i powrócić z nimi na Ziemię.

Cztery lata później po próbki marsjańskiego gruntu wyprawić ma się kolejna sonda Mars-Grunt. W tym samym roku planowana jest kolejna wspólna rosyjsko-europejska misja, która zbada jeden z galileuszowych księżyców Jowisza Ganimedesa lub Europę. Między rosyjską agencją kosmiczną Roskosmos a ESA trwa dyskusja, który z księżyców ma być celem misji. Europejczycy woleliby ze względów symbolicznych Europę. Rosjanie optują za Ganimedesem.

– Wyprawa na Europę jest raczej niemożliwa, ponieważ księżyc ten leży w pasie promieniowania, które mogłoby sparaliżować nowoczesną elektronikę – argumentuje Oleg Korabliow.
 
Księżycowe łaziki wyruszą na Srebrny Glob najwcześniej w 2020 roku / Źródło: Rzeczpospolita

Własny kierunek

 Rozwój potencjału kosmicznego jest priorytetem naszego państwa – powiedział prezydent Putin. Słowa te padły podczas uroczystości rocznicowej pierwszego załogowego lotu na orbitę. Putin przemawiał na terenie kosmodromu Wostocznyj, budowanego na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Pierwszy start z tej bazy ma nastąpić już za dwa lata, pierwszy lot załogowy planowany jest na rok 2018. Baza ma być w pełni operacyjna w 2020 roku. Będzie nosiła imię pioniera techniki rakietowej i teoretyka lotów kosmicznych o polskich korzeniach – Konstantego Ciołkowskiego.

Nowa baza kosmiczna ma uniezależnić Rosję od korzystania z kosmodromu Bajkonur, 

który po rozpadzie ZSRR znalazł się na terenie Kazachstanu. Pierwszy człowiek w kosmosie Jurij Gagarin, 
12 kwietnia 1961 r. wystartował właśnie z bazy w Bajkonurze.

– Musimy zachować to, co udało nam się osiągnąć w załogowych lotach kosmicznych, ale także nadrobić zaległości w innych dziedzinach – mówił Putin.

W ostatnich latach najbardziej bolesną porażką Rosji była utrata sondy Fobos-Grunt, wysłanej na jeden z księżyców Marsa w 2012 roku. Ambitna misja zakończyła się upadkiem satelity na Ziemię.

Rosjanie przyzwyczajeni do dominacji w wyścigu kosmicznym w czasach ZSRR bardzo źle znoszą brak sukcesów w tej dziedzinie. W tym tygodniu mieli okazję do świętowania skromnego sukcesu – 59-letni rosyjski kosmonauta Paweł Winogradow to najstarszy człowiek, który odbył orbitalny spacer – wyszedł na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Władze ZSRR chciały wykorzystać przestrzeń kosmiczną militarnie. Kiedy jednak te nadzieje się rozwiały, wyścig w przestrzeń w latach 50. stał się jednym z frontów zimnej wojny. Początkowo ZSRR pozostawiał USA daleko w tyle. Przewagę ZSRR ugruntowało umieszczenie na orbicie pierwszego satelity Ziemi (1957) i wystrzelenie w kosmos pierwszego człowieka.

Ale ostateczną rozgrywkę – wyścig załóg na Księżyc – Sowieci przegrali. Amerykanie na Srebrny Glob dotarli sześć razy w latach 1969–1972. Żaden radziecki kosmonauta tam nie doleciał.





Prędkość nadświetlna


Stałym motywem filmów science fiction jest podróż z prędkością nadświetlną. Brzmi dobrze, może nieco gorzej niż teleportacja, ale wciąż imponująco. Jakie są jednak szanse na realność takiego zjawiska? Obecnie znikome. Dlaczego? Należy odwołać się do pojęcia tachionu – znanej choćby ze wspomnianej serii Star Trek hipotetycznej cząstki elementarnej, poruszającej się z prędkością większą niż prędkość światła, na której istnienie nie ma żadnych dowodów.
Co jest nie tak z tachionami z teoretycznego punktu widzenia? Otóż teoretycznie są… sprzeczne, opierają się na zasadzie paradoksu kauzalnego. Fizycy nazywają to „gwałtem przyczynowości”. Gdyby przyjąć istnienie tachionów, należałoby założyć, że możliwa byłaby sytuacja, że gdy dla jednego obserwatora pewne zdarzenie poprzedzałoby inne zdarzenie, to dla drugiego obserwatora ta kolejność byłaby odwrotna.
Hmm… Jaśniej? Nie może być prawdziwa sytuacja, kiedy jeden z obserwatorów opowiadał, że auto zostało zatrzymane przez policję po przejechaniu na czerwonym świetle, a drugi upierał się, że było na odwrót – najpierw policja zatrzymała samochód, a potem przejechał on na czerwonym świetle.

Statki generacyjne


Spotykamy się z tym zjawiskiem na przykład u Roberta Heinleina i Larry’ego Nivena. Statek-arka, bo tak bywa też nazywany, to hipotetyczny statek kosmiczny podróżujący na wielkich odległościach międzygwiezdnych z prędkością mniejszą od prędkości światła. Ponieważ przewidywany czas podróży jest bardzo długi (liczony w dziesięcioleciach, a nawet stuleciach), statek musi być samowystarczalnym habitatem, w którym podróżują całe wielopokoleniowe rodziny, swego rodzaju arką odwzorowującą ziemskie warunki w przestrzeni kosmicznej.
Dlaczego trudno wyobrazić sobie ich powstanie? Pierwsza rzecz – skala. Stworzenie takiego giganta, który byłby w stanie zapewnić nie tylko przestrzeń dla kolejnych pokoleń rodzin, ale też zaopatrzyć ich w prowiant, jest z perspektywy dzisiejszej nauki niemożliwe. Podobnie jak wystrzelenie takiego giganta w kosmos i stworzenie odpowiedniego napędu.


Antygrawitacja to pomysł, który jako pierwszy zaproponował Herbert George Wells w swojej powieści “Pierwsi ludzie na księżycu” z 1901 roku. To oddziaływanie analogiczne do grawitacji, lecz powodujące odpychanie zamiast przyciągania mas. Często bywała wybierana przez różnych twórców jako zasadę działania napędów futurystycznych statków kosmicznych. Antygrawitacja jest sprzeczna z teorią Einsteina, a jednak wielu, jak choćby Jewgienij Podkletnov, wciąż próbuje udowodnić możliwość jej istnienia. Czy Einstein mógł się mylić?

Osobiste pole siłowe


Pole siłowe obiektu jest możliwe, a jeśli jeszcze nie jest, to będzie. Ale co z ludzkim, osobistym polem siłowym? Tu pojawia się problem. Istotą pola siłowego jest albo pochłanianie, albo odbijanie ogromnej ilości przychodzącej energii. Aby zapobiec przedostawaniu się energii poza tarczę pola, należałoby się odwołać do zasady elektromagnetyzmu. Ale… jest jeden problem. Siła elektromagnetyczna działa tylko w przypadku naładowanych obiektów, a ludzie są elektrycznie obojętni.

Wybudzenie z hibernacji


Z krioniką, czyli głębokim ochładzaniem ciał ludzi i zwierząt, których współczesna medycyna nie jest w stanie utrzymać przy życiu, i przechowywaniem ich w temperaturze ciekłego azotu (-196 °C), z nadzieją na przywrócenie do życia, kiedy medycyna wystarczająco się rozwinie, wiąże się jeden problem.
To słowo „czy”. Czy medycyna rozwinie się wystarczająco? Wystarczająco do czego? Do tego, by wznowić funkcje życiowe. Problemem do dziś nierozwiązanym pozostaje przechowywanie ciała tak, by zapobiec obumieraniu komórek mózgowych. Nie wymyślono jeszcze, jak to zrobić. Podobnie nie ma pomysłu na regenerację mózgu.

Kopia zapasowa


A gdyby tak stworzyć cyfrową kopię zapasową naszego mózgu? Gdyby technologia poszła na przód tak, że informacja biologiczna dałaby się transponować na cyfrową? Nawet jeśli, to jak egzystować mogłyby jednocześnie dwa …te same umysły, dwie te same osobowości? Sprawa wykracza poza kwestie czysto fizyczne, sięgając problemów etyki i …teologii.

Nieśmiertelność?


Wszystkie powyższe przykłady są niemożliwe. Niemożliwe z perspektywy nauki, dla nas, pewnie dla naszych dzieci, tu i teraz i w najbliższej przyszłości. Ale walka z fizyką, taką jaką znamy, na pewno będzie trwać. I jak uważa wspomniany Michi Kaku, technologiczny entuzjasta, nie musi to być walka pozbawiona szans na zwycięstwo. Nie wygramy tylko jednej walki – walki ze śmiercią. Wszechświat, począwszy od swojego powstania, nieuchronnie dąży do końca. I żadna z technologii nie jest w stanie zapewnić naszemu gatunkowi nieśmiertelności.

http://pixers.pl/obrazy-i-plakaty/stacja-kosmiczna-44784533

Masz doświadczenie w lotach kosmicznych? Szukają pracowników do kosmicznych hoteli!

Amerykańska firma Bigelow Aerospace, specjalizująca się w organizowaniu urlopów w kosmosie, jest pierwszą na świecie firmą komercyjną, która zamieściła ogłoszenie o pracy dla profesjonalnych astronautów.
TranshabTranshab - przekrój. Fot. NASA
Założona przez amerykańskiego przedsiębiorcę Boba Bigelowa firma Bigelow Aerospace planuje otworzyć podwoje kosmicznego hotelu już w roku 2015. Do pracy w okołoziemskim kompleksie wypoczynkowym nie nadają się jednak przypadkowi pracownicy. Z tego też względufirma poszukuje profesjonalnych astronautów z doświadczeniem w lotach kosmicznych.
Kandydaci powinni mieć za sobą kurs przygotowawczy według programu zaaprobowanego przez rządy lub agencje kosmiczne, a także chociażby niewielkie doświadczenie lotu na statku kosmicznym - takie wymagania stawia przyszłym pracownikom firma Bigelowa.
Nie da się ukryć, że jest to świetna alternatywa dla byłych astronautów - osób, które obawiają się redukcji etatów w NASA. Bo któż, jak nie oni, będzie w stanie sprostać zadaniom, które czekają na przyszły personel orbitalnego hotelu? Jego pracownicy będą musieli bowiem zapewnić bezpieczeństwo na stacji i potrafić udzielić pomocy klientom hotelu. Niewykluczone są także wyjścia w przestrzeń kosmiczną i naprawy obiektu. Na Ziemi zaś do obowiązków doświadczonych astronautów będzie należało prowadzenie szkoleń i czuwanie nad bezpieczeństwem misji.
Kosmiczny hotel o nazwie CSS Skywalker ma mieć docelowo około 900 m3 przestrzeni wewnętrznej i będzie składać się z czterech modułów: załogowego, napędowego i dwóch modułów mieszkalno-turystycznych. Ich konstrukcja jest oparta o opracowaną przez NASA technologię nadmuchiwanych kosmicznych modułów mieszkalnych (tzw. Transhab), do której prawa nabyła na wyłączność.
Jednorazowo na stacji będzie mogło przebywać 12 kosmicznych turystów oraz załoga.Miesięczne wakacje na stacji będą kosztować około 15 mln dolarów. Obecnie na orbicie znajdują się dwa prototypy stacji: Genesis I i Genesis II. Są one trzykrotnie mniejszymi wersjami modułu projektowanej stacji orbitalnej Bigelow Aerospace.



Rozmiar tekstu: A A A

Bądź jak Neil Armstrong

Każdy, kto wjedzie na szczyt Czantorii, może się poczuć jak astronauta. Górę może opuścić z niezwykłą pamiątką - swoim zdjęciem z powierzchni Księżyca.
Kombinezon to replika skafandrów używanych przez astronautów podczas lotów kosmicznych/fot. P. Sowa
Kombinezon to replika skafandrów używanych przez astronautów podczas lotów kosmicznych/fot. P. Sowa /Gazeta Codzienna
Nowa atrakcja zaprasza turystów na Czantorię. W Centrum Meteorologii i Energii Odnawialnej, kilkanaście metrów poniżej górnej stacji kolejki linowej, można przymierzyć prawdziwy strój amerykańskiego astronauty.
- Zamówiliśmy go w amerykańskiej firmie, która ma pozwolenie od agencji kosmicznej NASA na produkcję takich gadżetów. To w niej powstały m.in. kostiumy do hitu filmowego Armageddon - wyjaśnia Adam Skowroński, szef CMiEO.
Kombinezon jest repliką skafandrów używanych przez astronautów podczas lotów kosmicznych. Oryginalne są pilnie strzeżoną tajemnicąi kosztują... 9 mln dolarów. Goście, którzy wjadą teraz na Czantorię, nie tylko będą mogli obejrzeć kombinezon, ale także założyć go i zrobić sobie w nim zdjęcie.
Skafander jest zapinany z tyłu na zamek, a wokół szyi ma obręcz, do której przytwierdza się hełm. Z przodu znajdują się atrapy otworów, do których w rzeczywistości podłączone są rurki, zapewniające astronaucie dopływ tlenu i utrzymujące odpowiednie ciśnienie. Prowadzą do charakterystycznego, prostokątnego plecaka, który również zakładamy.
Neil Armstrong też miał taki plecak podczas swojego spaceru po Księżycu. Znajdował się w nim system podtrzymujący życie. Potem jeszcze zostaje założenie butów z wielką gumową podeszwą, rękawic z gumowymi końcówkami palców oraz gigantycznego przeszklonego hełmu o średnicy 40 cm. Skafandry mają oczywiście wszystkie niezbędne emblematy - flagę USA, symbol NASA oraz naszywkę misji kosmicznej Apollo. - To nie tylko ciekawostka, ale też zachęta, by zainteresować się kosmosem - mówi Skowroński.
Aby poczuć się jak astronauta, trzeba zapłacić 10 zł. W skafandrze można też sfotografować się na tle powierzchni Księżyca. Dla dzieci przygotowano mały kombinezon astronauty oraz stroje bohaterów z "Gwiezdnych Wojen".